Getto
łódzkie było drugą co do wielkości (zaraz po getcie warszawskim), jedną z
pierwszych oraz najdłużej funkcjonującą na ziemiach okupowanej Polski dzielnicą
zamkniętą dla ludności żydowskiej. Getto w Łodzi utworzone zostało 8 lutego 1940
r. (oficjalne zamknięcie nastąpiło 30 kwietnia 1940 r.) a jego likwidacja miała
miejsce pod koniec sierpnia 1944 r. Obejmowało ono najbardziej zaniedbane
części miasta – Stare Miasto oraz Bałuty – o łącznym obszarze 4,12 km2,
zmniejszonym w maju 1940 r. do 3,82 km2[[1]].
Szacuje
się, że przez cztery lata istnienia getta uwięzionych było w nim ok. 200 tysięcy
osób. Poza łódzkimi Żydami trafiło do niego wielu Żydów z mniejszych okolicznych
miejscowości po likwidacji tamtejszych gett. Jesienią 1941 r. do łódzkiej
dzielnicy zamkniętej trafił także transport ,,żydów zachodnich” – m.in. z Niemiec
czy zaanektowanej w 1938 r. Austrii. Dziesiątki tysięcy przebywających na terenie
getta łódzkiego Żydów zmarło z głodu lub wycieńczenia organizmu. Znacznie
więcej osób wywiezionych zostało do obozów zagłady – m.in. do Chełmna nad Nerem
i Auschwitz-Birkenau. Liczba ocalałych z getta w Łodzi waha się między 5 a 12
tysięcy – brak jednak dokumentów, które zweryfikowałyby tę informację.
Wiedzy
na temat życia codziennego w łódzkim getcie dostarczają nam, poza dokumentami, relacje
mieszkańców dzielnicy zamkniętej. Dzięki niestrudzonej pracy badaczy udaje się
odnaleźć coraz nowsze dokumenty spisane w getcie. Jedną z osób piszących w
gettowej rzeczywistości był Dawid Sierakowiak (1924-1943).
Niewiele
można powiedzieć o pochodzeniu Sierakowiaka. Na podstawie istniejących dokumentów
wiadomo, że był synem Majchela Sierakowiaka i Sury Ajdli z domu Churgiel. Małżeństwo,
poza Dawidem, miało jeszcze córkę Natalię (1927-1944?). Rodzina najprawdopodobniej
nie należała do zamożnych. Wiadomo, że Sierakowiak był zdolny – podejmował
próby pisarskie, dobrze się uczył, znał kilka języków. Na wieść, że w szkole mają
uczyć się języka niemieckiego ucieszył się. ,,Poznanie jeszcze jednego języka
nigdy nie zawadzi”[2]
– napisał w jednym z prowadzonych zeszytów 15-letni wówczas Dawid.
Książkowe
wydanie ,,Dziennika” składa się z pięciu niekompletnych zeszytów. Zakłada się,
że mogły istnieć jeszcze przynajmniej dwa bruliony, jednak zostały one zniszczone
– prawdopodobnie przeznaczono je na opał. Sporządzone przez Sierakowiaka zapiski
zostały odnalezione przez właściciela mieszkania, w którym rodzina Dawida została
ulokowana po przeniesieniu do getta. Po wielu latach ciężkiej pracy badaczy
udało się w 2015 r. wydać zeszyty w formie książkowej. ,,Dziennik”
przetłumaczony został na kilka języków[3].
W
pierwszym zeszycie opisane zostały wydarzenia między 28 czerwca a 31 grudnia 1939
r., w drugim – od 6 kwietnia do 23 października 1941 r. Na podstawie tej luki czasowej
przyjęto, że między nimi musiał istnieć jeszcze jeden brulion. Trzeci zeszyt
omawia sytuację w getcie między 18 marca a 31 maja 1942, czwarty – od 4 czerwca
do 6 września 1942 r. W ostatnim z odnalezionych zeszytów Dawid Sierakowiak opisał
wydarzenia rozgrywające się między 11 listopada[4] a 15 kwietnia 1943 r.
Początkowe
wpisy w dzienniku są bardzo przyjemne. Dawid od 26 czerwca do 25 lipca 1939 r. przebywał
na obozie w Krościenku nad Dunajcem. W tych dniach niewielu ludzi mogło zdawać
sobie sprawę z coraz bardziej napiętej sytuacji międzynarodowej. Prawdopodobnie
nikt nie dopuszczał do siebie myśli, że sielski wypoczynek przerwany zostanie wybuchem
wojny, jednak doniesienia w ostatnich dniach sierpnia zaczynały napawać lękiem.
Relacja Sierakowiaka z pierwszych dni wojny ukazuje trudności z jakimi musiała
mierzyć się jego rodzina. Coraz trudnej było zdobyć pożywienie, po wkroczeniu Niemców
na teren Łodzi Żydzi byli wyłapywani do kopania rowów przeciwlotniczych. W tym
całym marazmie jedyną pociechą dla Dawida było rozpoczęcie nauki w szkole,
jednak rodzice bali się, że w drodze zostanie złapany do pracy przy rowach. Jeszcze
przed osadzeniem w getcie sytuacja ludności żydowskiej uległa pogorszeniu –
ceny produktów rosły, przez co wiele osób nie mogło pozwolić sobie na kupno podstawowych
produktów. Wiele osób zostało aresztowanych,
na ulicach dochodziło do aktów przemocy, zniszczeniu uległy niemal wszystkie
synagogi.
Nie
wiadomo kiedy dokładnie rodzina Dawida Sierakowiaka trafiła do getta, jednak na
postawie wcześniej przytoczonych informacji musiało mieć to miejsce między lutym
a kwietniem 1940 r. Zapiski nastoletniego Dawida po osadzeniu w getcie w niczym
nie przypominają już rozważań z wakacji 1939 r. Przepełnione są one niepokojem o
byt swój i najbliższych. Najczęściej pojawiającym się w zeszytach tematem jest
głód, który uniemożliwia normalne funkcjonowanie i doprowadza do konfliktów –
nawet w gronie rodziny. Sierakowiak na karcie swojego dziennika zapisał także
najważniejsze wydarzenia z historii getta. Podobnie jak po wybuchu wojny,
szkoła stanowiła dla Dawidę namiastkę normalności – nie tylko dlatego, że mógł
zdobywać w niej wiedzę, ale również ze względu na możliwość otrzymania posiłku.
Zawieszenie szkolnictwa w getcie uniemożliwiło mu jednak dalszą edukację, z
tego powodu zmuszony był do podjęcia pracy, stając się tym samym wsparciem
finansowym dla swojej rodziny. Niestety, jego życie zostało brutalnie przerwane
w sierpniu 1943 r. na skutek śmierci głodowej. Pół roku przed Dawidem zmarł jego
ojciec. Matka we wrześniu 1942 r. została wywieziona z getta i zginęła w Chełmnie
nad Nerem. Siostra Natalia zginęła najprawdopodobniej w Auschwitz w sierpniu
1944 r.
,,Dziennik”
Dawida Sierakowiaka jest wstrząsającą lekturą. Mimo iż czytałam go kilkukrotnie,
za każdym razem budził we mnie ogromne emocje. Uważam, że jest to doskonałe
źródło do poznania życia codziennego ludności żydowskiej w getcie, ukazujące z
czym ludzie, przeznaczeni w mniemaniu nazistów do eksterminacji, musieli się
mierzyć. Książka jest także świadectwem zagłady, do której nie dochodziło
wyłącznie w komorach gazowych, lecz poprzez sukcesywne zmniejszanie racji żywnościowych.
Zapiski dotyczące codziennych trosk przeplecione zostały z najważniejszymi
informacjami na temat sytuacji międzynarodowej, co daje czytelnikowi szerszy
ogląd sytuacji.
,,Dziennik”
Sierakowiaka powinien przeczytać każdy. Nie tylko osoby zainteresowane tematyką
drugiej wojny światowej, Holocaustem czy nazizmem. Lektura książki jest
doskonałą lekcją historii, skłaniającą do przemyśleń.
[1] Pomiędzy
życiem a śmiercią. Litzmannstadt Getto 1940-1944, Łódź 2012.
[2] D.
Sierakowiak, Dzienniki. Pięć zeszytów z getta łódzkiego, Warszawa 2015,
s. 103.
[4] Data
prawdopodobna. Zeszyt ten, według przypisu wydawcy zachowany był w bardzo złym
stanie, bez okładki i daty początkowej.
Komentarze
Prześlij komentarz