Nie ukrywam, że omawiana w dzisiejszym poście książka zaintrygowała mnie od chwili, kiedy po raz pierwszy się o niej dowiedziałam. Biorąc pod uwagę, że w historii miało miejsce wiele morderstw, temat wydawał mi się interesujący. Niestety, z przykrością muszę stwierdzić, że książka niesamowicie mnie rozczarowała.
Praca
Johnathana Moore’a pt: ,,Zastrzelić, zadźgać i otruć czyli historia morderstwa”
ukazała się w tym roku nakładem wydawnictwa Znak Horyzont. Wraz z literaturą
uzupełniającą, indeksem osobowym i spisem ilustracji ma ona 224 strony. To, co
przemawia na korzyść omawianej pozycji to ciekawa szata graficzna. Wydrukowana
na papierze kredowym, wzbogacona o liczne ilustracje w pierwszej chwili robi
bardzo dobre wrażenie – do momentu, gdy przyjrzymy się treści.
,,Historia morderstwa” składa się z 7
rozdziałów. W każdym z nich w skrócie przedstawiona została historia osób,
które stały się (lub miały stać się) ofiarami morderstw. Każda z części napisana
została w sposób chronologiczny – opisane zostały w niej zbrodnie od tych,
które wydarzyły się najwcześniej, do tych, mających miejsce w czasach
późniejszych. Autor nie zawsze jest jednak konsekwentny – ma to miejsce np. w
rozdziale siódmym – najpierw zaprezentowane zostały planowane ataki na Adolfa
Hitlera (mające miejsce w latach 30 i 40 XX wieku), następnie zamach na Lenina,
mający miejsce w roku 1918.
W
czasie lektury wielokrotnie zastanawiałam się do kogo ta książka jest właściwe
adresowana. Jeśli sięgnie po nią ktoś niezaznajomiony z historią, może mieć
problem ze zrozumieniem niektórych kwestii. Wiele z tematów historycznych omówionych
zostało pobieżnie. Może nie dla każdego mają one znaczenie, jednak ja zwracam
uwagę na takie kwestie. Jeśli ktoś zna natomiast historię, prawdopodobnie
słyszał o najgłośniejszych zabójstwach i zamachach – w takim przypadku książka
ta nie pokazuje niczego odkrywczego.
Kolejną kwestią, która bardzo utrudniała
lekturę jest niekonsekwencja autora. Tylko w przypadku niektórych osób podaje
on krótkie życiorysy – zarówno, jeśli chodzi o ofiary, jak i sprawców zamachów.
Zdecydowanie lepiej byłoby, gdyby o każdym z bohaterów napisano kilka zdań.
Książka nie spodobała mi się także
na płaszczyźnie językowej. Styl wypowiedzi jest niedbały, często chaotyczny z
wieloma zwrotami potocznymi i licznymi powtórzeniami. Zdaję sobie sprawę, że to
pozycja popularnonaukowa, więc nie obowiązuje jej wyszukany język, ale wprowadzenie
drobnej korekty mogłoby wpłynąć pozytywnie na jej odbiór. Nie wiem niestety czy
za taki stan rzeczy odpowiada autor, czy tłumacz – nie czytałam książki w
oryginale, w związku z tym nie mam odniesienia.
O ile wszystkie wymienione przeze
mnie minusy są w pewnym stopniu do zaakceptowania, nie mogą pominąć kwestii
błędów merytorycznych. Jeden z nich szczególnie przykuł moją uwagę i przelał
czarę goryczy. Na stronach 55-60 opisany został zamach na Franciszka Ferdynanda
Habsburga – następcy tronu Austro-Węgier, którego śmierć stała się przyczyną
wybuchu I wojny światowej. Na stronie 61 czytelnik może znaleźć informacje na
temat pierwszego sfilmowanego ataku na władcę – mowa o Aleksandrze I, królu
Jugosławii. Na stronie 153 pojawiła się następująca informacja: ,,Zamach na
arcyksięcia Franciszka Ferdynanda był pierwszym, który został sfilmowany”, co
jest sprzeczne z informacją zamieszczoną na stronie 61. Przysłowiowym gwoździem
do trumny jest natomiast zdanie zamieszczone na stronie 155 - ,,Nikt nie
uwiecznił momentu, kiedy Gavrilo Princip strzelał do arcyksięcia Franciszka
Ferdynanda”. Granice absurdu zostały w tym momencie przekroczone. Nie wiem
niestety, kogo należy za to obwiniać.
Nie jestem w stanie nikomu polecić
tej książki, gdyż próba przebrnięcia przez nią jest stratą czasu. Na rynku
istnieje wiele wartościowych pozycji, które warte są uwagi – niestety książki
Moore’a nie mogę do niej zaliczyć.
Komentarze
Prześlij komentarz